środa, 8 kwietnia 2015

Igrzyskowy gest

"Igrzyska śmierci". Słyszał ktoś w ogóle o tym ? Na pewno każdemu przemknął chociaż niewielki baner przed oczami. Jest to jedna z bardziej popularnych trylogii książkowych i serii filmów ubiegłych lat, która zyskała rzeszę fanów na całym świecie. Sugerując się wieloma pozytywnymi recenzjami i kilkoma reklamami w mediach postanowiłam przekonać się na własnej skórze, czy ten wilk jest faktycznie tak straszny jak go malują. Muszę przyznać, że książka sama w sobie jest dobra, ma ciekawą fabułę, kilka interesujących wątków, dość barwne postacie. Po prostu warta przeczytania. Jeśli chodzi o film to najzwyczajniej w świecie nie przypadł mi do gustu, ale to jest tylko moje zdanie. W całej serii najbardziej zaintrygował mnie gest rebeliantów - trzy palce wzniesione ku niebu.

Tak prosty i zwyczajny, a potrafi zdziałać cuda. Daje szanse ubezwłasnowolnionym przez państwo, chociaż w taki sposób pokazać swój sprzeciw. Ale właściwie dlaczego o tym piszę ? 
Jak wiecie lub nie w Tajlandii jest nieciekawa sytuacja polityczna. Tyrańskie rządy zawładnęły krajem. Wprowadzono tam godzinę policyjną, nawet zakaz spożywania kanapek w miejscu publicznym, a wychodzić z domu można jedynie w czteroosobowych grupach. Społeczeństwo niestety nie ma jak się im sprzeciwić. Jednak kilku studentów znalazło sposób, aby pokazać władzą, że oni też mają swoje zdanie i życie pod taką kurtyną wcale im nie odpowiada. Zainspirowani filmem "Igrzyska śmierci" wykorzystali słynny gest podczas spotkania z szefem rządzącej krajem junty[władze ustanowione po obaleniu rządu wskutek wojskowego zamachu stanu]. Oczywiście zostali oni od razu aresztowani, a używanie gestu zakazane. Mamy tutaj ukazany żywy przykład na to jak przemysł filmowy wpływa na umysły ludzi, jak sztuka może wyrażać bunt i motywować do działania. W Polsce również mamy kilka słynnych, rewolucyjnych przejawów, szczególnie w muzyce tworzonej podczas komunizmu.
Niezwykłym jest dla mnie to, jak ludzie potrafią walczyć o wolność, jakie możliwości znajdują, aby sprzeciwić się zaborcy, tyranowi, który niszczy miejsce przez nich kochane, nie pozwala normalnie żyć. Czapki z głów dla tych, którzy mają odwagę, aby tego dokonać! 
Uważam, że każdy z nas byłby w stanie zdziałać cuda w razie niebezpieczeństwa. Teraz jest to dla wielu z nas abstrakcja, ale kiedy człowiek staje w obliczu zagrożenia, jego nastawienie diametralnie się zmienia. Budzi się w nim instynkt, który nakazuje walczyć o swoje terytorium. Miejmy jednak nadzieję, że nie staniemy nigdy przed takim wyborem i zawsze będziemy wolni. Peace, peace, peace...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz